Wszystko, co dobre, się kończy - tegoroczna edycja Dobrych Warsztatów nie jest wyjątkiem. Zapraszamy do lektury krótkiego sprawozdania, do miłych wspomnień przez resztę roku oraz... na kolejną edycję następnego lata!
Dzięki artystom z Artemisji warsztat ceramiczny działał pełną parą już od pierwszej nocy. Sielska atmosfera gospodarstwa na Dąbrówce nie uśpiła ani zmysłu artystycznego, ani zapału uczestników. Wśród marzycielskich łąk, w rozkosznym słońcu, pomimo pawich krzyków, strusich nawoływań i miauczenia Perełki, wszystkie ręce były przy pracy (no, prawie wszystkie). W krótkim czasie powstało kilkadziesiąt prac ceramicznych, w tym nie tylko naczynia z różnego rodzaju zdobieniami, ale nawet gliniane muchy, ryby i hipopotamy. Część z nich wypaliliśmy na miejscu w przenośnym piecu. Odbył się też wypał techniką raku prac wykonanych wcześniej.
Tymczasem ekipa budowlana rozpoczęła pobyt od wizji lokalnej w jednej z tradycyjnych suszarni tytoniu w Chodliku, wykonanej z kamienia wapiennego oraz gliny. Tę samą technikę zastosowaliśmy na Żmijowiskach do wypełnienia dwóch pierwszych pól naszej szachulcowej ścianki (oczywiście najpierw musieliśmy postawić jej drewniany szkielet). W kolejne dni zapełnialiśmy kolejne pola innymi rodzajami wypełnienia: cordwood (pieńkami drewnianymi) oraz gliną ze słomą narzucaną na wiklinową plecionkę. Inna ściana pokryła się zaś glinianym tynkiem. Wykorzystywaliśmy przy tym zaprawę z surowej ziemi, pozyskanej lokalnie i wprost z natury . Uczestnikom warsztatów liczy się oczywiście na plus, że wzięli w pozyskiwaniu materiałów czynny udział, obsługując łopaty i taczki. Mamy nadzieję, że ściana będzie stać długo i będzie elementem pokazowym podczas kolejnych warsztatów.
Druga połowa pleneru toczyła się już w innym rytmie - i to dosłownie. W ruch poszły bębny, gwizdki i butelki. W warsztacie ceramicznym oprócz różnorakich naczyń dekoracyjnych powstały także naczynia muzyczne, czyli udu. Pod kierunkiem doświadczonego perkusisty wszystkie ich odgłosy ułożyły się w muzykę ziemi. Parę wieczorów prób i uczestnicy warsztatów odegrali prawdziwy koncert.
Jednocześnie sytuacja na Żmijowiskach stała się bardziej powikłana. Konkretnie, wzięliśmy na warsztat wiklinowe witki. Powstały z nich dwa nadzwyczaj eleganckie abażury oraz trzy i pół rzeźby ogrodowej. Wszystko to jednak przeplatało się bardzo z graniem na instrumentach, oglądaniem filmów, zrywaniem wiśni w zaprzyjaźnionym sadzie oraz kolejną wycieczką badawczą. Tym razem pojechaliśmy do miejscowości Kazimierzów i Niedźwiada tropić tradycyjne suszarnie tytoniu, które znikają z krajobrazu Powiśla Lubelskiego wraz z uprawami tej rośliny, .
Facebook album:
https://www.facebook.com/fundacjanadobre/media_set?set=a.10200930835972321.1073741838.1208325557&type=3
Warsztaty zamknęliśmy z poczuciem usłonecznienia, oderwania od codzienności oraz twórczego spełnienia. Dziękujemy wszystkim uczestnikom!
Dzięki artystom z Artemisji warsztat ceramiczny działał pełną parą już od pierwszej nocy. Sielska atmosfera gospodarstwa na Dąbrówce nie uśpiła ani zmysłu artystycznego, ani zapału uczestników. Wśród marzycielskich łąk, w rozkosznym słońcu, pomimo pawich krzyków, strusich nawoływań i miauczenia Perełki, wszystkie ręce były przy pracy (no, prawie wszystkie). W krótkim czasie powstało kilkadziesiąt prac ceramicznych, w tym nie tylko naczynia z różnego rodzaju zdobieniami, ale nawet gliniane muchy, ryby i hipopotamy. Część z nich wypaliliśmy na miejscu w przenośnym piecu. Odbył się też wypał techniką raku prac wykonanych wcześniej.
Tymczasem ekipa budowlana rozpoczęła pobyt od wizji lokalnej w jednej z tradycyjnych suszarni tytoniu w Chodliku, wykonanej z kamienia wapiennego oraz gliny. Tę samą technikę zastosowaliśmy na Żmijowiskach do wypełnienia dwóch pierwszych pól naszej szachulcowej ścianki (oczywiście najpierw musieliśmy postawić jej drewniany szkielet). W kolejne dni zapełnialiśmy kolejne pola innymi rodzajami wypełnienia: cordwood (pieńkami drewnianymi) oraz gliną ze słomą narzucaną na wiklinową plecionkę. Inna ściana pokryła się zaś glinianym tynkiem. Wykorzystywaliśmy przy tym zaprawę z surowej ziemi, pozyskanej lokalnie i wprost z natury . Uczestnikom warsztatów liczy się oczywiście na plus, że wzięli w pozyskiwaniu materiałów czynny udział, obsługując łopaty i taczki. Mamy nadzieję, że ściana będzie stać długo i będzie elementem pokazowym podczas kolejnych warsztatów.
Druga połowa pleneru toczyła się już w innym rytmie - i to dosłownie. W ruch poszły bębny, gwizdki i butelki. W warsztacie ceramicznym oprócz różnorakich naczyń dekoracyjnych powstały także naczynia muzyczne, czyli udu. Pod kierunkiem doświadczonego perkusisty wszystkie ich odgłosy ułożyły się w muzykę ziemi. Parę wieczorów prób i uczestnicy warsztatów odegrali prawdziwy koncert.
Jednocześnie sytuacja na Żmijowiskach stała się bardziej powikłana. Konkretnie, wzięliśmy na warsztat wiklinowe witki. Powstały z nich dwa nadzwyczaj eleganckie abażury oraz trzy i pół rzeźby ogrodowej. Wszystko to jednak przeplatało się bardzo z graniem na instrumentach, oglądaniem filmów, zrywaniem wiśni w zaprzyjaźnionym sadzie oraz kolejną wycieczką badawczą. Tym razem pojechaliśmy do miejscowości Kazimierzów i Niedźwiada tropić tradycyjne suszarnie tytoniu, które znikają z krajobrazu Powiśla Lubelskiego wraz z uprawami tej rośliny, .
Facebook album:
https://www.facebook.com/fundacjanadobre/media_set?set=a.10200930835972321.1073741838.1208325557&type=3
Warsztaty zamknęliśmy z poczuciem usłonecznienia, oderwania od codzienności oraz twórczego spełnienia. Dziękujemy wszystkim uczestnikom!
2 komentarze:
I ja teraz nie wiem, czy cieszyć się, że byłam na tej części ceramicznej, czy zazdrościć tej części 'architektoniczno-konstrukcyjno-muzycznej' :) Ale jednak cieszę się, że byłam!!!
Ja również się cieszę, że po 3 latach znów mogłam na plener pojechać i Dąbrówke odwiedzić :) Muzyk ze mnie żaden, spiewać nie umiem a i w budowlance nie mam wprawy więc gliniana część była dla mnie idealna. Jak zwykle w tym miejscu i z TAKĄ ekipą power nas nie opuszczał więc trzeba było potem rzeczy na raty zabierać ;) Podziękowania dla Piotra za szybkie wypalenie wszystkich skorup, opiekę instruktorską ;) i organizację.
Prześlij komentarz